Praca bardzo często staje się kluczowym punktem naszego życia. Jednak zbyt poważne podejście do pracy może nieść za sobą poważne konsekwencje. Badania pokazują, że pracoholizm staje się coraz większym problemem w uprzemysłowionym świecie. Choć uzależnienie od pracy wydaje się nie być niczym poważnym, to może być bardzo realnym problemem, który może wpłynąć na nasze zdrowie.

  1. Jak uzależnienie od pracy wpływa na zdrowie?
  2. Jak znaleźć równowagę między pracą a życiem osobistym?
  3. Zdrowie ponad wszystko
  4. Podsumowanie

Jak uzależnienie od pracy wpływa na zdrowie?

Uzależnienie od pracy często charakteryzuje się obsesyjno-kompulsywnym zainteresowaniem pracą. Osoby uzależnione od pracy zwykle pracują więcej, niż jest to od nich wymagane i stale martwią się o swojej wyniki. Często mają niską samoocenę i skłonności do depresji. Zapracowane noce i nakładanie na siebie zbyt wielu obowiązków negatywnie wpływają na jakość snu, poziom stresu, dietę oraz ogólne samopoczucie.

pracoholizm

Jak znaleźć równowagę między pracą a życiem osobistym?

Utrzymanie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym wyrabia w nas nawyk "elastyczności", który umożliwia dopasowywanie się do codziennych wyzwań, zarówno w pracy, jak i w życiu osobistym, chroniąc nas w ten sposób przed stresem, lękiem, depresją czy wypaleniem.

Przedefiniuj znaczenie słowa sukces

Pracoholicy często są dążącymi do przodu perfekcjonistami. Osiągnięcia zawodowe są ważne, ale aby żyć pełnią życia, trzeba zrozumieć, że życie to nie tylko praca, a twoja samoocena nie powinna kręcić się wokół twojego statusu czy wypłaty. Definiując słowo sukces, pamiętaj o uwzględnieniu jakości relacji z innymi, a przede wszystkim o dobrym samopoczuciu fizycznym i emocjonalnym.

Polecamy również: Jak znaleźć równowagę w życiu zawodowym?

Dokonuj świadomych wyborów

W pracy zawsze będzie więcej do zrobienia, ale nie samą pracą człowiek żyje. Dokonuj świadomych wyborów tego, jak spędzasz czas wolny poza pracą. Spędzaj więcej czasu z rodziną, przyjaciółmi lub skupiając się na swoim hobby. Kiedy jesteś poza pracą, wyłącz telefon i komputer i całkowicie poświęć swój czas drugiej osobie lub skoncentruj się na zajęciu, które wykonujesz.

Rób przerwy od elektroniki

przerwy od elektroniki - pracoholizm

Telefon często jest narzędziem naszej pracy, dlatego spędzając czas z rodziną po pracy czy wykonując obowiązki domowe, nie ma powodu, aby mieć go w zasięgu ręki. Naucz się wyłączać telefon i komputer po pracy. Jeśli masz czas tylko dla siebie, słuchaj muzyki, podcastów, czytaj lub znajdź sobie jakieś kreatywne zajęcia. Sięganie po telefon w celu wypełnienia wolnego czasu, może być ciężkim nałogiem do zerwania, ale pomoże ci to nauczyć się bardziej świadomego życia w każdej chwili.

Polecamy również: Czy wyznaczanie celów w życiu pomaga żyć lepiej?

Zdrowie ponad wszystko

Pamiętaj o dbaniu o siebie. Nikt nie jest w stanie pracować więcej niż określoną liczbę godzin dziennie. A już na pewno nie można być produktywnym i kreatywnym bez odpowiedniej jakości snu, prawidłowego odżywiania i ćwiczeń. Wiele badań pokazuje, że osoby, dla których priorytetem jest zdrowie (w tym: zdrowa dieta, równowaga między pracą a życiem osobistym, oraz ćwiczenia) mają więcej energii, którą potrafią dobrze spożytkować.

Podsumowanie

Uzależnienie od pracy jest powszechne u osób określanych mianem perfekcjonistów. Chociaż może się wydawać, że nie ma w tym nic złego, to uzależnienie od pracy w rzeczywistości jest stanem zdrowia psychicznego, który może mieć negatywny wpływ na zdrowie psychiczne i fizyczne.

Zawarte treści mają charakter wyłącznie edukacyjny i informacyjny. Starannie dbamy o ich merytoryczną poprawność. Niemniej jednak, nie mają one na celu zastępować indywidualnej porady u specjalisty, dostosowanej do konkretnej sytuacji czytelnika.
Komentarze (10)
M-ka

Polakom wpaja się poczucie winy, gdy np. nie chcą robić marnie płatnych nadgodzin. Ten pracoholizm bywa wymuszony i wyuczony poprzez powszechnie stosowany mobbing.
Za granicą, w Niemczech czy Anglii, wielokrotnie spotykaliśmy się z mężem z zupełnie innym podejściem. Osoba pracująca np. do 17-tej, gdy ją "złapiesz" np. z jakimiś ważnym pytaniem dot. wykonywanej pracy o godzinie 17:00 i 45 sekund - nie czuje się już upoważniona do udzielenia odpowiedzi, choćby było to jedno zdanie, które ma na końcu języka . Tak samo przerwa na jedzenie - rzecz święta... Dla nas to było momentami aż szokujące, ale ludzie się cenią i ostro rozgraniczają obowiązki zawodowe od życia prywatnego. Nie istnieją po pracy dla pracy; nie odbierają telefonów itd. - chyba że wymaga tego od nich jakiś szczególny, wykonywany zawód.

2
Anonim

A może po prostu Niemiec pracując 6h dziennie jest w stanie żyć na poziomie w przeciwieństwie do Polaka, który nawet pracując 10h dziennie nie wejdzie na ten poziom? Za dużo psychologii tutaj dodajesz, a mało logiki i faktów

2
M-ka

Nie rozbrajaj mnie. To są SAME fakty. Przez które zrozumieliśmy, że żyjąc tyle lat w Polsce, mamy tzw. zryte mózgi i pewne rzeczy ciągle postrzegamy inaczej, niż powinien cywilizowany człowiek...
Zgadzam się, że jeżeli ktoś w pełni świadomie się na to godzi, a wcale by nie chciał - to nie powinno się go nazywać pracoholikiem - po prostu realia życia go zmuszają.
Ale obserwując ludzi w pracy, którzy urodzili się za granicą i tych, którzy przyjechali jako emigranci, można często zauważyć u tych drugich taką niczym nieuzasadnioną mentalność niewolniczą... Z tego tytułu też rodowici Brytyjczycy niekoniecznie lubią emigrantów: bo zaniżają stawki, bo śrubują normy, bo robią więcej niż potrzeba, zamiast spokojnie przepracować dniówkę w ludzkim tempie... U mojego męża w pracy (pracownicy emigranci) zmienił się szef na bardzo trudnego człowieka - 2/3 ludzi z firmy poodchodziło, ale nikt nawet nie pisnął do szefostwa, że to przez złe traktowanie, nie wspominając o np. zbiorowej skardze czy napisaniu o tym w wypowiedzeniu. Bo ci ludzie są nauczeni się bać, nie upominać się o swoje, nie walczyć... Nie będę się rozpisywać o poprzedniej firmie, bo tam to już w ogóle był wyzysk i szef "strzygł" i okradał pracowników na każdym kroku - mimo to na to pozwalali... Dużo by pisać; moim zdaniem Polacy mają wpajaną taką mentalność i nawet sobie nie zdają z tego sprawy, jak bardzo i jak powszechnie są tym przesiąknięci.

0
M-ka

Zresztą w Polsce też sporo w związku z tym przeżyliśmy i mogłabym napisać na ten temat książkę... Lizusostwo, prześciganie się w donoszeniu, między ludźmi ciągłe narzekanie - ale jak przyjdzie do propozycji strajku, podwyżki, upominania się o swoje prawa - wszyscy krzykacze robią maślane oczy do szefa i nie ma żadnej rozmowy... Mało kto chociażby odchodzi. To był jeden z głównych powodów, dla których wyjechaliśmy - bo mieliśmy tego serdecznie dość, a wszędzie było podobnie albo jeszcze gorzej. Mój mąż niekiedy spotyka kierowców z Polski, którzy po kilku latach dalej zarabiają tyle samo, mimo inflacji, podwyżek cen itp.itd. To jest normalne?... Celowo ich gnębi, opowiadając cuda-niewidy o tutejszych warunkach, ale tylko kładą uszy po sobie - nie wiem, co by musiało się stać, żeby ich ruszyć i zachęcić do zmiany.

0
M-ka

I nawet nie śmiem go negatywnie oceniać za te bajki - na swój sposób bierze odwet za to, że przez takich ludzi czuł się zmuszony dla dobra dziecka wyjechać z kraju, kilka lat przed emeryturą, ze zszarpanymi nerwami i znając dosłownie dwa słowa na krzyż po angielsku.

0
jazz1tall

Rzeczywiście tak jest i do tego np. jestem przyzwyczajona. Niezrozumiałe jest łączenie spraw prywatnych ze służbowymi - a tak jest w całej Polsce. Jakie zabawne miny robili przełożeni, gdy zastrzegłam, że gdy minie czas pracy, nie udzielam żadnych odpowiedzi, a na tematy osobiste nie dyskutuję w pracy i koniec. Co ciekawe, nie protestowali w kwestii odmowy pracy po godzinach, a protestowali jak szaleni, że z nimi o osobistym życiu nie rozmawiam. I to do tego stopnia, że wszystko skończyło się zgłoszeniem o mobbing :D. Dopiero wtedy dotarło (i jakoś nikt mnie nie zwolnił). Problemem jest to, że ludzie boją się głośno mówić cokolwiek i walczyć o swoje.

1
M-ka

Ludzie jakby zobojętnieli na to, że ktoś im skacze po głowie i nie zdają sobie sprawy, że działają na własną szkodę... Ja rozumiem, że komuś bardzo zależy na ciągłości pracy, bo rachunki, kredyty itd. Ale to już poszło za daleko i tak się zachowują ludzie, którzy nie mają noża na gardle, jak np. w opisanej przeze mnie sytuacji z kierownikiem dyktatorem (i rasistą wobec Polaków) - wystarczyłoby się zebrać i porozmawiać z głównym szefem (i najprawdopodobniej by go zwolnił) czy w razie konieczności iść do ang. sądu - sprawa jest bez żadnych wątpliwości wygrana... Jedna osoba to może być za mało, ale kilku pracowników w sądzie wygrałoby bez problemu - a tu ludzie tylko odchodzą z niezłej firmy, gdzie pracowali po kilka, kilkanaście lat... Dobrzy w tym, co robią i do tej pory zadowoleni z pracy.
Tam pracuje też Anglik i tylko kręci głową, że jak tak można - ani słowa na piśmie... Patrząc z boku, to przerażające.

1
colin2000

Moj rekord to 48h w pracy. 24h teraz to standard..12h w domu i nastepne 12h lub 24h. Z nocy na dzien lub odwrotnie.

0
M-ka

Mój mąż (jako kierowca) mawia z doświadczenia, że człowiek to jest najtańsza część zamienna w samochodzie... i najłatwiejsza do wymiany... Tak jest w Polsce prawie wszędzie... Wysłuchiwał od skądinąd dobrego szefa, że powinien szukać pracy na Zachodzie, bo w Polsce będą pracować Ukraińcy i to się szefom transportu bardziej opłaci... Bo pieniądz jest Bogiem i trzeba wystawić kolejny pałac za ludzkie upodlenie...
Niestety mamy takie czasy; chodzą mi po głowie echa utworów M.Konopnickiej i B.Prusa - mamy prawie to samo, tylko w ładniejszym opakowaniu... Jeśli ludzie nie będą się temu sprzeciwiać, to będzie tylko gorzej; szczególnie że w planach jest zastąpienie ludzkiej siły roboczej sztuczną inteligencją. Już teraz ludzie są terroryzowani przez pracodawców, trzymani w garści przy pomocy niskich wypłat (nie wystarczy na zmianę pracy i kolejny miesiąc życia) i przy pomocy kredytów, które trzeba spłacać...
Coś z tym trzeba robić, dla własnego dobra.

0
M-ka

Dla kontrastu napiszę, jak można traktować ludzi, co usłyszałam od znajomego mieszkającego i pracującego w USA, w dobrej, działającej od kilku pokoleń, prywatnej firmie. Z okazji epidemii też nastąpiły ograniczenia, część ludzi wysłano do pracy z domu. Po dłuższym czasie pisze, że nic się w podejściu szefów nie zmieniło i normalnie po tych wszystkich lockdownach dostali premie na Święta...
Bo szefowie to są STARZY KAPITALIŚCI i dobrze wiedzą, że największym kapitałem w firmie są nie pieniądze, a LUDZIE...
Szczęka mi po prostu opadła...

0