Wirusy wywołujące infekcje sezonowe nie wzbudzały w nas dotąd szczególnego zaniepokojenia. Dopiero w ostatnich miesiącach dotarła do powszechnej świadomości stara prawda, że w pewnych sytuacjach wirusy mogą sprzyjać rozwojowi ciężkiego zapalenia płuc, szczególnie u osób w wieku podeszłym i z poważnymi problemami zdrowotnymi, współistniejącymi z infekcją.
Okazuje się jednak, że nawet ludzie młodzi i ogólnie zdrowi, którzy zwykle przechodzą infekcje sezonowe bez większych objawów i uszczerbków na zdrowiu, potrafią nieraz zapadać na ciężkie zapalenie płuc.
W ostatnich miesiącach potwierdzono też inną starą prawdę, że ciężar przebiegu infekcji sezonowej ma ścisły związek ze stanem jakościowego odżywienia organizmu. Przede wszystkim chodzi o zaopatrzenie organizmu w trzy podstawowe witaminy „przeciwchorobowe” – C, D3 i K2.
Naukowcy doznali jednak przy tym dziwnej amnezji, jakby zupełnie zapominając, że już przynajmniej od dekady znana jest związana ze stanem jakościowego niedożywienia, główna przyczyna agresywności wirusów względem tkanki płucnej…
Białko kontra sepsa
Jak się dowiadujemy z obszernego raportu medycznego autorstwa Pietro Ghezzi, opublikowanego w 2011 roku w piśmie naukowym International Journal of General Medicine, przyczyną taką może być niedożywienie białkowe. Właściwe odżywienie białkowe jest bowiem warunkiem utrzymania w organizmie wysokiego stężenia glutationu, który jest małym peptydem, zbudowanych z cząsteczek trzech aminokwasów, pośród których najważniejszą funkcję pełni cząsteczka cysteiny. Ponieważ aminokwasy budujące glutation są składnikami białek pokarmowych, dlatego najprostszym sposobem na utrzymanie wysokiego poziomu glutationu w organizmie jest dieta wysokobiałkowa.
W badaniach obserwowano zwiększone zapotrzebowanie organizmu na cysteinę w przebiegu sepsy, związane ze zwiększonym obrotem glutationu, ponieważ jego synteza pochłania 40% zasobów tego aminokwasu. Nawet więc gdy pobór cysteiny z diety wystarcza do prawidłowej syntezy białek, może być niewystarczający do utrzymania optymalnego poziomu glutationu. Jednocześnie stany infekcyjne i zapalne indukują wzmożoną produkcję surowiczych białek odpornościowych, co wyczerpuje zasoby aminokwasów siarkowych, w tym cysteiny, konkurując z procesem syntezy glutationu.
Sepsa zmniejszała więc ostatecznie poziom glutationu w organizmie o 60%, a u wszystkich badanych pacjentów z tym problemem oceniono spożycie białka, w tym cysteiny i ogólnie aminokwasów siarkowych, na znacznie niższe, aniżeli zalecane przez WHO.
Ogólnie w badaniach tych wykazano, że nawet jeśli spożycie białka w diecie jest niewysokie, ale wystarczające do utrzymania równowagi białkowej organizmu, może nie być wystarczające do utrzymania optymalnego, komórkowego poziomu glutationu, szczególnie w obliczu infekcji.
Przez żołądek do płuc
Powstający w optymalnych ilościach na skutek wysokiego spożycia białka glutation pełni w tkance płucnej funkcję ochronną. Jego aktywność ochronna odnosi się do patologii zapalenia płuc o rozmaitym podłożu, w tym o podłożu infekcyjnym. Spadek jego poziomu skutkuje przykładowo, jak dowodzą badania, wzrostem podatność na indukowany infekcją i sepsą zespół ostrej niewydolności oddechowej.
W badaniach wykazano również, że białko wirusa grypy zwiększa wytwarzanie wolnych rodników tlenowych w ludzkich komórkach dróg oddechowych (koronawirus działa tutaj podobnie), powodując efekty toksyczne, którym udało się zapobiec poprzez podanie glutationu. Istnieją jednak też doniesienia naukowe mówiące o tym, że zaburzenie syntezy glutationu zwiększa replikację wirusów, co sugeruje możliwą, bezpośrednią aktywność przeciwwirusową glutationu.
Glutation okazuje się również fundamentem układu odpornościowego. Jego fundamentalna rola w procesach odpornościowych tłumaczy, dlaczego w wielu chorobach obniżony poziom glutationu wiąże się ze zwiększoną podatnością na infekcje.
Do tego typu chorób należą: AIDS, przewlekła obturacyjna choroba płuc, mukowiscydoza, grypa i alkoholizm. Alkoholizm, ponieważ etanol zaburza równowagę immunologiczną poprzez wyczerpywanie zasobów glutationu, zużywanych na ochronę wątroby. Dlatego też osoby nadużywające alkoholu ciężej przechodzą chorobę związaną z zakażeniem koronawirusem.
Jedno z badań klinicznych wskazało przy tym, że podawanie cysteiny (w postaci acetylocysteiny) jako prekursora glutationu poprawia parametry odporności komórkowej u chorych na grypę, co otwiera perspektywę wykorzystania tego aminokwasu jako środka przeciwgrypowego czy ogólnie przeciwwirusowego, skutecznego w infekcjach sezonowych.
Sposób na glutation
W jaki sposób możemy zadbać o wysoki poziom glutationu w sezonie grypowym? Są trzy sposoby… Na rynku znajdziemy gotowe suplementy glutationu, którymi możemy uzupełniać ten cenny czynnik zdrowotny. Dobrym sposobem na powiększenie stężenia glutationu w tkankach, jak wynika z badań, jest również suplementacja cysteiny, szczególnie w dobrze przyswajalnej formie N-acetylocysteiny, znanej najlepiej pod jej skróconą nazwą – NAC. Najważniejsze jednak, aby pamiętać od odpowiednim dowozie białka z dietą.
Najwartościowsze będą w tym przypadku tzw. białka wsokocysteinowe, do których zaliczane są w pierwszej kolejności białka serwatkowe. Tak więc koktajl wysokobiałkowy na bazie izolatu lub koncentratu białka serwatkowego powinien być naszym ulubionym deserem w okresie zwiększonego narażenia na infekcję wirusową.
Przeczytaj koniecznie: Czy koktajle proteinowe pomagają schudnąć i stracić tłuszcz z brzucha?
Sławomir Ambroziak
Dziwna amnezja, dobrze powiedziane...
Niedożywieniem (m.in.) można tłumaczyć różnice w opisach "epidemii" w Polsce i UK.
Czemu się dziwić przy głodowych emeryturach i polskim szpitalnym żywieniu... Mając problemy z pracą z powodu lockdownów, też ludzie zapewne zapychają się byle czym, byle przetrwać kolejne miesiące.
Dobrze, że chociaż na tym forum jest to podnoszone...
Przypomina mi się zawsze przykład kolegi męża, który żeby zaoszczędzić, jadał głównie białe bułki i popijał mlekiem... Jednocześnie ciężko pracując.
Jakież było jego zdziwienie, kiedy pomimo młodego wieku, słusznej budowy ciała i braku nałogów (picia, palenia) - zachorował na gruźlicę!
Ile razy mowa o odżywianiu w kontekście infekcji, tyle razy mi się to przypomina... Mój mąż, z którym razem pracowali i mieszkali W JEDNYM POKOJU (!) - pił, palił, ale też wolał "stracić" część zarobionych pieniędzy na porządny obiad - nie zaraził się bynajmniej... To mówi wiele o priorytetach, jakie powinniśmy mieć, zapobiegając chorobom.
Największą pretensję do mediów mainstreamowych mam właśnie o to, że nie promują prostych sposobów na odporność i zdrowie, a tylko sieją strach. Wirusy zawsze z nami były i zawsze z nami będą, dlatego społeczeństwu należy się wiedza na temat już dawno dowiedzionych prawd na temat tego, dla kogo są one groźne i w jakich sytuacjach, i w jaki sposób bronić się przed nimi prostymi sposobami.
Tak. Wiele osób to widzi. Prosty wniosek, że taka propaganda strachu ma swój cel, nawet jeśli przez nią umrze dużo więcej ludzi...
Krzysztof Bosak ostatnio nazwał to po prostu dywersją... Niestety ludzie są naiwni i dają się wkręcać w jakieś aborcje, problemy zwierząt futerkowych, pedofilię w kościele (też mi nowość!) - a nie widzą perspektywy KOŃCA.
A dlaczego nie chcą pozwolić na leczenie amantadyną, bądź nawet na szybko przeprowadzone testy? Wczoraj była o tym mowa w programie Uwaga. Pan dr Bodnar wypowiedział się w ten sposób, że nie jest to lek niebezpieczny, bardzo zagrażający powikłaniami, a efekty są bardzo obiecujące.
Z kolei jakiś tam profesor bronił zakazu , podpierając się nauką, w której niby obowiązuje zasada "Publikuj albo giń!", tzn. dopóki nie ma rzetelnych publikacji naukowych opartych na przeprowadzonych zgodnie ze schematami , testach, to nie wolno ryzykować.
To ja się pytam, skąd wzięły się nakazy noszenia (na dworze!) maseczek, pomysły robienia lockdownów? O ile wiem, to nie ma nic wspólnego z nauką... Nie ma takich publikacji.
Po drugie, niech sobie profesorek ginie, jak chce - ale ludzie chcą żyć i to właśnie odmawianie im szansy leczenia jest nieetyczne...
Wracając do wątku głównego: może jest jakiś wirus, może nie ma, ale nie ulega wątpliwości, że ich działania są skierowane przeciwko ludziom, a nie żeby ich ratować.
Powiem krótko: gdyby komuś faktycznie zależało na zdrowiu Polaków, "zaszczepiłby" nas wszystkich jednorazową dawką 200 000 iu witaminy D3. I tutaj nie da się wymigać brakiem badań, bo tych jest już bodaj coś ok. 20.
Tak, a nawet więcej - wdrożono by regularną profilaktykę w tym kierunku, rok w rok... Co nie jest wcale wielkim wydatkiem. W stosunku do kosztów corocznego leczenia infekcji i powikłań, byłaby to wręcz oszczędność!
Zastanawia mnie nieraz, dlaczego temat witaminy D w Polsce jest traktowany po macoszemu... Trudno się odnieść do cyferek samych w sobie, ale czytam wypowiedzi dr Jaśkowskiego czy starszych Polaków, którzy mieli jako niemowlęta aplikowane naprawdę duże dawki w ramach profilaktyki krzywicy...
Wydaje się, że jest to jeden z elementów celowego pomagania koncernom w zwiększaniu zysków, za pomocą zwiększania liczby zachorowań na różne choroby...
Przecież to jest dla nich żyła złota!
Wystarczy popatrzeć na ilość reklam w polskiej tv, związanych choćby z infekcjami...
A Polacy są znani z podatności na reklamy i określani jako "naród lekomanów".
Robiąc ludziom wodę z mózgu na temat kluczowych składników odżywczych, można zarobić miliardy!
Warto zauważyć, że zdrowa tkanka płucna nie jest istotna tylko "od święta" , z okazji zimowych infekcji.
Ona jest szalenie istotna w kontekście zanieczyszczenia powietrza, które w Polsce jest wysokie.
Dlaczego nie mówi się o tym, nie uczy ludzi dbać na co dzień o te płuca...
Kiedyś się mówiło, że jeśli ktoś mieszka na południu kraju, to powinien chociaż raz w roku spędzić urlop nad morzem, nawdychać się jodu...
Jako dziecko z zanieczyszczonych SO2 i innymi "truciznami" terenów zagłębia miedziowego, byłam np. na koloniach w Świeradowie, gdzie m.in. mieliśmy inhalacje z soli...
Nie trzeba biernie czekać, aż zachoruje się na astmę czy inne choroby , a następnie leczyć objawowo takich schorzeń. Płuca można tak samo wzmocnić, jak i cały organizm - nawet nie da się tego za bardzo rozdzielić.
Miałam później w życiu nieprzyjemność doświadczyć astmy i oczywiście usłyszałam, że jest to choroba nieuleczalna i muszę brać sterydy - do końca życia!
Nie uwierzyłam lekarzowi, który wydał taki wyrok po zaledwie jednej wizycie i zaczęłam czytać. Wyczytałam w internecie, że stara teoria na temat astmy głosi, iż płuca na skutek złego odżywiania są jak gdyby "dziurawe", przepuszczają zanieczyszczenia i alergeny, na skutek czego powstaje przewlekły stan zapalny, w płucach, ale też uogólniony.
Uwierzyłam na słowo jakimś dobrym ludziom i spróbowałam diety i ziół - pomogło!
Zdrowe tłuszcze (niezbędne dla elastycznych i sprawnie funkcjonujących błon komórkowych, np. w naczynkach krwionośnych otaczających pęcherzyki płucne), składniki przeciwzapalne, polepszające pracę wątroby, zioła bogate w krzem... Witamina C (konieczna, aby organizm mógł wytworzyć z krzemu kolagen i odbudować tkanki).
Zadziałało. Później się jeszcze dowiedziałam, że takimi ziołami tradycyjnie leczyło się płuca i dlatego problem astmy - kiedyś praktycznie nie istniał!
A ludziom do tej pory wmawia się , że tylko sterydy mogą ich uratować... W głębszych problemach być może, ale nie jeśli ta astma jest spowodowana banalnym złym odżywianiem.
Myślę, że taka kilkutygodniowa terapia wzmacniająca mogłaby uratować niejedną osobę przed śmiercią czy powikłaniami , tylko kogo obchodzi głoszenie starych "wymysłów", gdy są "badania naukowe".
Mam chociaż nadzieję, że moje doświadczenia dodadzą komuś otuchy i zachęcą do aktywnego przeciwdziałania infekcjom, bo płuca są żywe! i reagują na sensowne zabiegi.
Znanym propagatorem witaminy D3 jest dr Hubert Czerniak, który miał problem z zawieszeniem prawa wykonywania zawodu, co też o czymś świadczy. Tacy prawdziwi medycy z misją i pasją nie są dziś mile widziani, albowiem dzisiejsza medycyna to interes, którego biznes-plan opiera się na chorych klientach, a zdrowi ludzie psują jego bilans. Dlatego wmawia się nam nawet choroby... bezobjawowe.
Tacy ludzie są niestety nieustannie atakowani, wyzywani od płaskoziemców, foliarzy itp.
W zasadzie jeśli ktoś nie jest atakowany w tym kraju, to już jest podejrzany... Wiadomo nie od dziś, że np. na fb są tysiące opłacanych trolli , którzy są nawet szkoleni, jak podważać opinie krytyków... Coś jak w niektórych sektach religijnych. To jest taka machina marketingowo-propagandowa, że nawet Goebbels mógłby się schować. Wpuszczają w obieg różne fałszywe informacje i stosują inne nieczyste chwyty...
Sama swego czasu byłam wypytywana, kim jestem i gdzie pracuję(!).
To jest wojna informacyjna i stosowane są wszelkie dostępne figury dyskusyjne, a także metody ogłupiania, dezorientowania, personalnego atakowania itd. rozmówcy.
Jeśli taki troll nie daje rady, to nagle znika, żeby nie usłyszeć "kropki nad i".
Obecnie niestety cała nasza wiedza została podważona i musimy wszystko , tzn. wszystkie tzw. badania naukowe, oglądać "pod światło". Dlatego doskonale rozumiem ludzi, którym nagle "świat się zawalił" i stracili grunt pod nogami...
Oby to forum pomogło im go odzyskać...
Każdy, kto był okłamywany, jest po prostu ofiarą, a wina leży po stronie manipulantów.
Ciekawy artykuł, nie pomyślałem o tym.
Metodycznie nauka robi postępy, tyle że wynikający z niej postęp jest hamowany poprzez manipulację wnioskami.
I proste, bialeczko jest dobre na wszystko. Najwazniejsze by codziennie trzymac miche i pilnowac makro, niezaleznie czy sie cwiczy czy nie a czlowiek bedzie zyl dlugo i zdrowo, pozdrawiam.
Faktycznie prawdą jest, że w ostatnich latach z niedoborami białka powiązano wiele chorób, szczególnie tych towarzyszących procesowi starzenia się organizmu.