Sterydy anaboliczno-androgenne to dość szeroka rodzina związków, które zaczęły być wykorzystywane w latach 50. XX wieku, a na szeroką skalę w kolejnych dekadach. Historia współczesnej terapii androgenami rozpoczęła się dopiero w roku 1935 w Amsterdamie, gdy Ernest Lacquer wyizolował testosteron z jąder byka.
Należy dodać, iż wyizolował ledwie 10 mg testosteronu aż ze 100 kg byczych jąder. Pracujący z Lacquerem badacze odkryli, iż nowy związek ma większy potencjał w porównaniu do androsteronu i nazwali go testosteron.
Synteza testosteronu miała miejsce w 1935 r. W tym samym roku Adolf Butenandt w Göttingen oraz Leopold Ruzicka w Bazylei niezależnie zsyntetyzowali testosteron. Metylowany testosteron był pierwszym z 3 syntetycznych SAA, obok mestanolonu oraz metandriolu. Wszystkie są przykładami C17 alfa alkilowanych SAA (grupa metylowa na pozycji C17), co uodparnia te środki na efekt pierwszego przejścia (mało substancji aktywnej jest tracone przy pierwszym kontakcie z wątrobą), jednocześnie zwiększa ich toksyczność.
Skrót SAA oznacza „sterydy anaboliczno-androgenne”, czyli środki mające wpływ na anabolizm (np. wzrost mięśni) oraz androgenność, czyli męskie cechy płciowe (jądra, owłosienie, tembr głosu, wpływ na prostatę, pęcherzyki nasienne itd.). Silne androgenne środki u kobiet powodują przerost łechtaczki, obniżenie głosu, zmniejszenie piersi i macicy, zwiększenie masy mięśniowej, trądzik itd.
Testosteron oddziałuje w równym stopniu na oba parametry, a inne SAA dysponują różnymi proporcjami androgenności i anaboliczności. Od razu sprostowanie obiegowego mitu: tabelki ze współczynnikami krążące w sieci są w większości oparte o badania na szczurach lub myszach (lub wręcz na liniach komórkowych) - ich przełożenie na człowieka jest znikome lub żadne. Np. jak ma się do człowieka badanie dotyczące wpływu anabolika na mięsień dźwigacz odbytu u szczura?
Niektóre teoretycznie potężne środki (według tabelki) wcale nie oddziałują tak dobrze na wzrost mięśni u człowieka. Idealny byłby środek, który silnie działa anabolicznie i słabo lub wcale androgennie. Niestety nie udało się go stworzyć. Ponadto głębsze modyfikacje strukturalne SAA niosą za sobą inne możliwe powikłania, np. wpływ na wątrobę - o czym za chwilę.
Sterydy anaboliczno-androgenne a ich przyswajalność
Największym problemem dotyczącym SAA jest ich kiepska przyswajalność drogą pokarmową. Gdyby dostarczyć w ten sposób testosteron (bez specjalnej modyfikacji jego cząstki), zostałoby utracone 98-99% związku. W farmakologii nazywa się to zjawisko efektem pierwszego przejścia. To samo dotyczy winstrolu (na wodzie), boldenonu, nandrolonu czy trenbolonu.
Naukowcy wymyślili sposób pozwalający na przeciwdziałanie oddziaływaniu wątroby. Jest to np. dodanie grupy metylowej np. metylowany testosteron i jego bliski krewny metanabol oraz pochodna dihydrotestosteronu, czyli winstrol. I teraz w zależności od tego, gdzie ta grupa metylowa się znajduje, toksyczność związku jest inna.
Przykładowo, metanabol, metylowany testosteron, Halotestin (fluoxymesterone), Anadrol-50 (oxymetholone) i winstrol (stanozolol) należą do wyjątkowo agresywnych dla wątroby związków. Ich grupa metylowa znajduje się przy 17 cząsteczce węgla. We wzorze związku pojawia się zapis: „17a-methyl” - to od razu mówi nam, iż środek jest groźny dla wątroby. Z kolei doustna wersja primobolanu ma grupę 1-methyl (w innym miejscu) i dlatego ten środek jest dużo łagodniejszy dla wątroby w porównaniu np. do metanabolu czy winstrolu.
Wyjątkiem od reguły jest też oxandrolone (Anavar) - mimo posiadania grupy metylowej na pozycji C17 jest łagodniejszy dla wątroby. Kolejny wyjątek od reguły stanowi testosteron przeznaczony do wchłaniania drogą limfatyczną (np. Andriol; testosterone undecanoate), jednak jego wchłanianie zachodzi w różnym stopniu, np. w zależności od tego, czy zostanie dostarczony z posiłkiem czy nie.
Czyli środki iniekcyjne z grupy SAA są bezpieczne dla wątroby?
Niekoniecznie. To, iż ominiesz na chwilę wątrobę wcale nie znaczy, iż lek nie będzie przez nią metabolizowany. Tak samo wielką niewiadomą jest wpływ różnych związków na nerki, które też mają kontakt z SAA. Szczególnie mylne podejście dotyczy metanabolu i winstrolu iniekcyjnego (na wodzie), które wcale nie ustępują toksycznością swoim wersjom w tabletkach (czy proszku). Poza tym chciałbym zwrócić uwagę, iż w większości badań naukowych stosuje się niewielkie dawki SAA, które mają się nijak do „wspomagania” dopingowego.
Przykładowo, środek weterynaryjny b / Boldenone podawano w jednym z badań w znikomej dawce. W przeliczeniu tak, jakby 100 kg facet wziął najpierw 12,5 mg „boldka”, a później 50 mg co dwa tygodnie. W dopingu dawki zaczynają się od 200-300 mg boldenonu tygodniowo. W innym badaniu podawano 100 mg nandrolonu tygodniowo - w dopingu spotyka się ilości rzędu 400, 500 czy 800 mg tygodniowo. Poza tym prawie każdy środek iniekcyjny „na siłę” można przerobić na wersję doustną. Najbardziej znany był prawdopodobnie superdrol (metylowany masteron).
Masteron był stosowany w medycynie w leczeniu raka piersi. W odróżnieniu od niego, superdrol nigdy nie był lekiem! W rzeczywistości, zaczął być sprzedawany jako „steryd w przebraniu” i reklamowany jako... suplement diety. Z powodu tego środka baseballista Jareem Gunter doznał niewydolności wątroby i wylądował na wiele tygodni w szpitalu. Wspomniane „prohormony” potrafiły zniszczyć wątrobę w zastraszającym tempie, ale ludzie są na tyle „głodni sukcesu”, iż superdrol sprzedawał się jak świeże bułeczki, nawet w serwisach aukcyjnych.
Środki z grupy SARM
SARM to selektywne modulatory receptora androgenowego. Mają oddziaływać na receptor androgenowy i być pozbawione wad SAA, tj. nadmiernego wpływu androgennego. Pierwsze środki z tej grupy powstały pod koniec lat 90. XX wieku. Nie wszystkie SARMY są aż tak selektywne, jak się uważa. Okazało się, iż niektóre wykazują duże powinowactwo do receptora androgenowego i silnie wpływają na prostatę czy na mięsień dźwigacz odbytu, jednak nie są wcale tak selektywne jak oczekiwano.
SARMY dzielimy na:
- analogi arylo-propionamidu (ostaryna, MK-2866, Enobosarm; andaryna); firmy: GTX, Merck
- pochodne propionoamidowe (np. firma Orion)
- analogi dwupierścieniowej hydantoiny (np. BMS 564929)
- chinolinony (np. LGD 2226, LGD2491); Ligand Pharmaceuticals
- analogi tetrahydrochinoliny (np. S-40503); japońska korporacja Kaken Pharmaceuticals, Inc.
- benzoimidazole, imidazolopyrazole, indole oraz pyrazolina i ich pochodne (np. związek SARM opracowany przez Johnsons and Johnson’s oraz przez Janssen Pharmaceutica N.V., Beerse, BE)
- pochodne butanamidów / pochodne azosteroidowe (np. MK-0773, opracowany przez Merck)
- pochodne aniliny, benzoxazepinionów i inne (np. firma GSK).
Dodatkowe właściwości SARM
RAD 140 to SARM, który stymuluje wzrost masy mięśniowej w dawce znacznie mniejszej, niż jest potrzebna do wywołania efektów androgennych. To znaczy, że buduje mięśnie, ale nie ma dużego wpływu np. na przerost prostaty. Ponadto jest stosowany w tak małej ilości, iż nie ma wpływ na profil lipidowy (ryzyko sercowo-naczyniowe) ani wątrobę.
Okazało się, iż RAD 140 potrafi tłumić receptor estrogenowy np. w komórkach raka piersi. Może się okazać, iż nie będzie tylko środkiem do budowy masy mięśniowej, ale znajdzie zastosowanie w terapii raka piersi. Ponadto RAD 140 wykazuje pewną skuteczność pod względem działania neuroprotekcyjnego istotnego dla choroby Alzheimera i pokrewnych chorób neurodegeneracyjnych. Wykazano to w badaniach na liniach komórkowych, ale też u zwierząt. RAD 140 chronił neurony przed śmiercią wywołaną podawaniem substancji neurotoksycznej. Nie oznacza to jednak, że jest to preparat bezpieczny i bez wad.
Czy SARM mogą być groźne dla wątroby?
Z pewnością większość doustnych SAA wywołuje klasyczne zmiany w wątrobie, a nawet może prowadzić do kancerogenezy i uszkodzeń nerek.
Zwykle tak to wygląda: upośledzenia przepływu żółci (cholestaza) -> zwiększone stężenie kwasów żółciowych w wątrobie -> uszkodzenie wątroby -> nadmiar kwasów żółciowych i bilirubiny jest transportowany do nerek -> nerki są uszkadzane. W przypadku SARM myślano, iż są na tyle selektywne, iż nie wywołają skutków ubocznych. Niestety, w literaturze opisano przypadki uszkodzenia wątroby po SARM.
Pierwszy mężczyzna brał LGD‐4033 LIGANDROL przez 5 tygodni. To wystarczyło, by ALAT przekroczył normę 14,5-krotnie, a ASPAT ponad 4-krotnie. Bilirubina także kilkukrotnie przekraczała normę. U 24-letniego mężczyzny utrzymywała się żółtaczka, spadek masy ciała, nudności, osłabienie, stracił też 5 kg masy. Prawdopodobnie SARM miał długofalowe skutki, bo u mężczyzny stan wątroby poprawiał się i pogarszał przez kolejne 8 tygodni. Nawet po 2 miesiącach przekraczał normalne wskaźniki wątrobowe.
Drugi mężczyzna brał RAD-140 i też nie skończyło się to dla niego dobrze. SARM spowodował u 49-latka żółtaczkę i swędzenie trwające 5 tygodni. Cztery miesiące przed zgłoszeniem się do lekarza brał SARM (RAD-140) przez 4 tygodnie, a następnie stosował przerwy i ponownie sięgał po SARM. ALAT przekroczył normę 5-krotnie, a ASPAT 3-krotnie. W tym przypadku 8 tygodni nie było wystarczającym czasem do złagodzenia uszkodzeń wątroby. Wskaźniki nadal silnie przekraczały normę. Dopiero po roku stan 49-latka się ustabilizował.
Przykro mi, ale to mi wygląda na efekty brania dużych dawek metanabolu, metylowanego testosteronu, winstrolu czy anapolonu. Jedyne do czego mogę odnieść przypadek pierwszy to uszkodzenie wątroby po braniu 100 mg metanabolu dziennie. Jeśli LGD‐4033 jest tak toksyczny jak „metka”, to nie ma sensu po niego sięgać.
Uwaga: naukowcy sprawdzali przy użyciu wysokowydajnej chromatografii cieczowej i spektrometrii mas, co znajdowało się w środku kapsułek. W obu przypadkach potwierdzono tylko SARM i żadnych domieszek, np. sterydów.
Co zapamiętać?
SARM nie są dopuszczone do stosowania przez ludzi, są od 2008 r. traktowane jak zwykły doping. Nigdy nie wiesz, co się znajduje w środku opakowania. Większość badań sugeruje, iż SARM tłumią produkcję testosteronu w jądrach. Najnowsze doniesienia naukowe sugerują, iż RAD 140 i LGD‐4033 mogą uszkodzić wątrobę, wywołać żółtaczkę, a efekty ich stosowania ustępują przez wiele tygodni albo nawet miesięcy. Ciężko więc komuś polecać sięganie po SARM, bo to przysłowiowy „kot w worku”. Nigdy nie wiesz, z czym masz do czynienia, a ilość badań na ludziach jest znikoma. Chcesz dobrowolnie być szczurem doświadczalnym i jeszcze za to płacić?
SAA to też jedna wielka loteria. Według badań nawet 60% środków jest sfałszowana, nie zawiera deklarowanych substancji lub preparaty zawierają inne związki. Stosowanie SAA przez sportowców zostało zabronione w połowie lat 70. XX wieku w dyscyplinach, które podlegają kontroli antydopingowej. Pierwsze testy opracowano na początku lat 70. Doustne SAA (prawie wszystkie) doprowadzają do mniejszych lub większych uszkodzeń wątroby. Niektóre iniekcyjne SAA również mogą być niebezpieczne dla wątroby (szczególnie metanabol, winstrol, trenbolone).
Ogólnie, SAA wywołują większe lub mniejsze skutki uboczne. Trudno powiedzieć, co jest bardziej groźne dla ustroju. Pozornie SARM wydawały się bezpieczniejsze, jednak nowe badania zweryfikowały te poglądy.
Referencje:
Joan Ericka Flores i in. „Drug‐Induced Liver Injury by Selective Androgenic Receptor Modulators” https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7049679/
Teścia to teraz na biją prawie wszyscy. To tak jak 20lat temu wszyscy brali kreatyne. 90% ludzi trenujących.
Szkoda, że autor nie zahaczył o Mk 677
przeleć przez te arty: https://www.sfd.pl/wyszukaj/t-sarm.html?save=1