Czy to, co jemy, ma wpływ na to, że możemy mieć problem z dochowaniem się potomstwa? Odpowiedź na to pytanie jest twierdząca. Co więcej, naukowcy dają nam jasne podpowiedzi, jak należy się odżywiać, aby wspomóc płodność, zarówno wśród pań, jak i panów.
Jak bardzo powszechny jest problem z poczęciem dziecka?
Przecież wydaje się to być jednym z najbardziej naturalnych aktów, jednak okazuje się, że wcale nie jest to błaha sprawa. Dotyczyć może około 10 do 15% wszystkich par starających się o dziecko. Mimo że w przekroju świata możemy mówić o tym, że procent osób, które nie mogą doczekać się potomka, jest dość stały, a liczba mieszkańców globu błyskawicznie rośnie, to jednak zwłaszcza kraje o wysokim rozwoju cywilizacyjnym, wydają się mieć problem z dzietnością.
Czy winny może być sposób odżywiania?
Po części za ewentualny problem mieszkańców krajów uprzemysłowionych z dzietnością naukowcy winią sposób odżywiania. Standardowy model odżywiania zachodniego obejmuje konsumpcję dużej ilości kwasów tłuszczowych typu trans, małą ilość produktów zawierających kwasy tłuszczowe z grupy omega-3 i dużą ilość przetworzonej żywności.
Jej pewnego rodzaju przeciwieństwem jest model odżywiania zwany śródziemnomorskim. Za sztandarowy produkt tej diety uchodzi oliwa z oliwek, ale znajdziemy w niej również obfitość owoców, warzyw, nasion, orzechów, roślin strączkowych, produktów pełnoziarnistych oraz owoców morza. Nawet osoby niezbyt wprawione w wiedzy dietetycznej odpowiedzą, że ta druga dieta będzie bardziej sprzyjała zdrowiu, niż pierwsza.
Faktycznie osobom starającym się o dzieci, poleca się sposób odżywiania, jak najbardziej zbliżony do śródziemnomorskiego. Już pierwszy rzut oka na powyższe akapity wskazuje nam, że to, jakie kwasy tłuszczowe zjadamy i z jakich źródeł, ma ogromne znaczenie dla płodności.
Jakie znaczenie mają węglowodany w diecie?
Jak podpowiadają nam naukowcy i ten makroskładnik jest niezwykle ważny. Np. jedną z przyczyn mogących ograniczyć zdolność kobiety do posiadania dzieci, jest zespół policystycznych jajników (PCOS). Do zwiększenia ryzyka występowania objawów tego zespołu, zalicza się m.in. zmniejszoną wrażliwość na insulinę tkanek, cukrzycę oraz otyłość. Już choćby ten fakt powinien wzbudzić czujność i wskazać na związek między ilością spożywanych węglowodanów a ryzykiem występowania niepłodności.
Jak pokazują również bezpośrednie badania naukowe to, ile kobieta zjada węglowodanów i jakiego rodzaju, ma na płodność również ogromny wpływ. Im więcej węglowodanów jest w diecie kobiety i charakteryzuje się ona wyższym ładunkiem glikemicznym (GL), który lepiej obrazuje wpływ spożycia, a nie wyizolowanych węglowodanów, ale całego posiłku na gospodarkę węglowodanami w organizmie, niż indeks glikemiczny (GI), tym płodność kobiety może spadać.
Z drugiej strony, jeśli panie zjadają większą ilość nieprzetworzonych ziaren, mogą liczyć na większe prawdopodobieństwo narodzin żywego dziecka. Również badania przeprowadzone na panach, sugerują, że wysoka ilość węglowodanów w diecie może zmniejszać zarówno liczbę plemników, jak i ich ruchliwość. Parametry te mają duży wpływ na zdolność mężczyzny do poczęcia dziecka. Oczywiście trudno wskazać „bezpieczne” zakresy spożycia węglowodanów. Mimo to warto wnioski z tego artykułu, mieć w pamięci.
Niestety w przyrodzie biologia kieruje się swoimi prawami, jak ciało uznaje fizjologicznie, że jest niezdolne do wydania zdrowego potomstwa, które organizm jest w stanie urodzić i wyżywić, to pewne funkcje hamowane są automatycznie. Zagłodzenie organizmu czy otyłość są przykładami skrajnymi, ale tak niestety to działa.