Czy tego chcemy, czy nie, sterydy anaboliczno-androgenne na dobre zagościły w klubach? Jest to zjawisko o dużej szkodliwości. Niestety większość mężczyzn, zaopatruje się w różnorakie preparaty z nieznanego/wątpliwego źródła. Efektem w najlepszym razie jest ból w miejscu iniekcji, w najgorszym - rozległa infekcja, która kończy się wycinaniem płatów np. pośladków.
Poza tym wielokrotnie spotkałem podrabiany testosteron, np. propionate, czy podróbki omnadrenu 250 (mieszanka 4 rodzajów estru testosteronu o zróżnicowanej kinetyce). W tym ostatnim przypadku powiedziałem zainteresowanemu, iż kupuje podróbkę (różnił się odcień kolorystyczny opakowania, wygląd ampułek, nie do końca odwzorowano napisy, które znajdują się na oryginalnym opakowaniu leku). Po kilku tygodniach „cyklu” wspomniany mężczyzna otrzymał oryginalny testosteron i zdziwił się, jak silnie zadziałał ten środek.
Jak ograniczać skutki uboczne?
Po pierwsze: więcej nie znaczy lepiej. W przypadku SAA „mega dawkowania” wynikają z dostępu do kiepskiego towaru. Ludzie przyzwyczajają się do tego, iż muszą wziąć jednorazowo 50 mg metanabolu czy oral-turinabolu, by cokolwiek poczuć. Gdyby w środku opakowania znajdowała się deklarowana ilość substancji aktywnej, w zupełności wystarczyłaby połowę mniejsza dawka.
Znam ludzi, którzy deklarują stosowanie > 1 g testosteronu tygodniowo. I znów, gdyby mieli dostęp do prawdziwego testosteronu, osiągnęliby podobne efekty przy połowie wspomnianej dawki. Miałem kilka opakowań trenbolonu od różnych dostawców, w większości efekty jego stosowania były znikome. Dopiero towar z lepszego źródła okazał się być aż za mocny. Po 100 mg pojawił się kaszel, krwawienie z nosa, skok ciśnienia krwi, nocne poty, kiepskie samopoczucie. Tak, istnieje efekt placebo, ale siła sugestii chyba nie ma aż takiej mocy.
Dlatego, jeśli zaczynasz cykl, wybierz znikomą dawkę preparatu. Nie 2 ml omnadrenu 2 x w tygodniu, tylko 2 x w tygodniu po 0,5-1 ml. Podanie 250 mg testosteronu (omnadren 250) z apteki uwalnia 176 mg wolnego testosteronu, czyli 1000 mg omnadrenu 250 dostarcza 704 mg czystego testosteronu. Wcale nie jest powiedziane, iż cała dawka dotrze do krwi (ale to temat na zupełnie inny artykuł).
Osoby, które nie miały do czynienia z dopingiem, silnie odczują nawet podawanie samego testosteronu w dawce 300 mg tygodniowo (pod warunkiem, iż w środku flakonu nie będzie się znajdował sam olej). Tak samo z jest metanabolem lub oral-turinabolem. Miałem kiedyś do dyspozycji legendarny metanabol, który sam w dawce 30-40 mg dziennie, przynosił zadowalające efekty. Niestety na czarnym rynku jest też masa kiepskiej jakości tabletek, które nie działają, jak powinny, nieważne czy weźmiesz 50, czy 80 mg dziennie.
I w ten sposób na stosowaniu SAA przez sportowców bogaci się mafia, a mogłoby państwo. Każdy chętnie kupiłby SAA z legalnego źródła, nawet jeśli byłyby droższe od ich odpowiedników z czarnego rynku.
Jeśli zaczynasz przygodę z dopingiem, to w cyklu mogą się znaleźć 1-2 środki, nie 4-5. Cykl powinien trwać 12-16 tygodni, a nie 2-3 lata. Musisz zastosować minimalną dawkę substancji uznawanych za dobre dla kobiet.
W tym aspekcie dobre są: nandrolone (NPP), boldenone i do tego niewielka dawka testosteronu w tle. Początkującemu wystarczy w zupełności 200-300 mg testosteronu tygodniowo i 200-300 mg boldenonu lub nandrolonu. Nie polecam doustnych SAA, dlaczego? O tym za chwilę.
Po drugie: doustne SAA są gwarancją problemów ze zdrowiem. Przykłady związków: metylowany masteron / drostalone (znany, jako superdrol), metanabol (methandrostenolone), winstrol, anapolon, oral-turinabol, oxandrolone, methyltrienolone (Metribolone/R1881; pochodna trenbolonu), mibolerone, fluoxymesteron (halotestin), methyltestosterone (metylowany testosteron), mestanolone i methandriol. Nie warto ich stosować, a jeśli już to tylko przez krótki okres czasu (4-6 tygodni). Wyjątkiem od reguły jest oxandrolone - jest mało toksyczny.
Zła wiadomość brzmi, że nigdy nie wiesz, z czym masz do czynienia. Z reguły środki dostępne w Polsce sprzedawane jako „oxa”, zawierają wszystko, tylko nie anavar. Doustne preparaty potrafią zniszczyć wątrobę, mają też wpływ na apetyt i układ trawienny. Mogą uszkodzić wątrobę, wywołując zastój żółci w hepatocytach, mogą powodować wystąpienie jam wypełnionych krwią (podobnie, jak używany w trakcie PCT preparat SERM, tamoksifen). Rzadko były opisywane gruczolaki wątroby i nawet zmiany złośliwe. Bardzo rzadko (ale jednak) były opisywane przypadki śmierci związane z nadużywaniem doustnych SAA.
https://youtu.be/zQ0OFBlzHsM?si=wHyhZLjgWDWXujlb
Film: wspomnienie o Dallas McCarverze. Niepowetowana strata, jednego z najbardziej obiecujących zawodników w ostatnich latach.
Wystarczy przypomnieć, iż Dallas McCarver, mimo iż zmarł z innej przyczyny, wykazywał wiele zmian patologicznych związanych z nadużywaniem SAA. McCarver, jeden z najbardziej obiecujących kulturystów młodego pokolenia, zmarł 22 sierpnia 2017 r., mając 26 lat (zadławił się lub miał zaburzenia pracy serca). Zajmował czołowe miejsca w zawodach IFBB.
Co prawda przyczyna zgonu była nagła, jednak miał powiększoną wątrobę (4.5 kg) i nerki, chorobę wieńcową (zmiany w arterii - gałęzi międzykomorowej przedniej, zstępującej) oraz mniejsze zmiany po prawej stronie, silnie przerośnięte serce (ważące 833 gramy), przerośniętą lewą komorę serca. Wykryto również raka brodawkowatego tarczycy.
Przyjmuje się, iż u mężczyzn normalna waga wątroby wynosi 968-1860 g, u kobiet: od 603 do 1767 g. Tak więc wątroba Dallasa McCarver’a była co najmniej dwukrotnie większa niż powinna być! Mógłbym godzinami cytować tu kolejne badania, ale to nikogo nie przekona, bo to rozmowa na zasadzie: „Ja piję tyle lat i nic mi nie jest”. Ludzie bagatelizują wpływ etanolu na zdrowie, więc wcale nie dziwi mnie fakt, iż tak samo robią z doustnymi SAA.
Ze względów zdrowotnych należy unikać SAA w postaci tabletek czy proszku. Supresja apetytu i wywoływanie zmian w wątrobie nie służą zdrowiu. Żółć stanowi drogę eliminacji cholesterolu, bilirubiny, ksenobiotyków (które nie są wystarczająco hydrofilne, raczej lipofilne). Zaburzenie tych procesów, np. przez winstrol, daje charakterystyczne podwyższenie stężenia cholesterolu (nawet ponad 300 jednostek, przy normie do 200).
Zniszczenia wywołane przez doustne SAA mogą manifestować się poprzez podniesienie ALAT (aminotransferazy alaninowej), asPAT (Aminotransferaza asparaginianowej) oraz GGTP (gamma-glutamylotransferazy). Jednak często zmiany nie dają się uchwycić poprzez wskaźniki, tylko np. biopsję wątroby czy USG. Wątroba ma ogromną rezerwę czynnościową, ale to nie znaczy, że można ją bezkarnie eksploatować. Jej uszkodzenie ma wpływ na podstawowe procesy, metabolizm węglowodanów, tłuszczów, witamin, syntezę białek surowicy krwi.
Wątroba odpowiada za syntezę czynników krzepnięcia, inhibitorów czynników krzepnięcia oraz innych składników układu fibrynolitycznego. Choroby wątroby zaburzają hemostazę poprzez wpływ na wewnątrz- i zewnątrzpochodny mechanizm krzepnięcia krwi. Powoduje to zarówno powikłania krwotoczne, jak i zakrzepowe. Niejeden kulturysta zmarł właśnie przez zaburzenia zakrzepowo-zatorowe (o co nietrudno, biorąc pod uwagę wpływ SAA na kaskadę krzepnięcia i hematokryt).
Po trzecie: w trakcie stosowania SAA kiepskim pomysłem jest sięganie po NLPZ: aspiryna może nasilać uszkodzenia żołądka, ibuprofen nerek, paracetamol wątroby itd. Tak samo „guru dopingu” z YouTube często sugerują sięganie po warfarynę. Tak, to świetny pomysł, jeśli lubisz niekontrolowane krwawienia. Ponadto NLPZ mają wpływ na efekty stosowania SAA, przez tłumienie niezbędnych procesów w mięśniach (nieselektywna inhibicja COX-1 i COX-2). Rutynowe stosowanie aspiryny nie jest właściwym modelem postępowania.
Po czwarte: jeśli reagujesz nadciśnieniem na SAA, to najgorszym pomysłem są środki aromatyzujące - one będą nasilały to zjawisko (np. testosteron, metanabol). Podobnie negatywnie oddziałuje niearomatyzujący trenbolone, w pewnym stopniu także winstrol czy oral-turinabol. Inne preparaty (np. anapolon) działają na ciśnienie krwi przez odrębne mechanizmy. Nadciśnienie niszczy nerki i serce, więc nie warto go utrzymywać. Mocno rozważyłbym wtedy, czy sięganie po SAA jest akurat dla Ciebie.
Po piąte: jeśli silnie reagujesz na wzrost estrogenów (i/lub prolaktyny), to należy mocno przemyśleć aromatyzujące SAA lub wdrożyć terapię IA (co zmniejsza przyrosty masy i pogarsza libido, bo estrogeny są niezmiernie ważne dla hipertrofii i podtrzymania zdolności seksualnych). Czasem wzrost prolaktyny jest wtórny do wzrostu stężenia estrogenów, choć może wystąpić także w formie izolowanej. Warto mieć pod ręką inhibitory aromatazy oraz kabergolinę.
Podsumowanie
Najlepiej osiągać maksimum efektów minimalną dawką leku. Każda kuracja SAA może dawać nieprzewidywalne zmiany w nerkach, wątrobie, sercu czy układzie nerwowym. Najbezpieczniej jest po prostu nie sięgać po SAA. Jeszcze gorsze w tym względzie są „prohormony”. Wykazują nasiloną toksyczność, a dają ulotne efekty. Jeśli już sięgasz po SAA, to najpierw po środki działające krótko (t. propionate, NPP), a dopiero później po boldenone, nandrolone decanoate czy długie estry testosteronu.
Referencje:
Vinay Kumar, Abul K. Abbas, Jon C. Aster “ROBBINS PATOLOGIA” wydanie II, Wydawnictwo EDRA URBAN & PARTNERS
Marta Strycharz-ŻakAnna PiekarskaAnna Skubała „Koagulopatie w przebiegu chorób wątroby” http://www.pasl.pl/wp-content/uploads/2015/11/HEPATOLOGIA-2014-14-44%E2%80%9353-Strycharz-Zak-i-wsp.pdf
full merytoryka :) 1-8 , 4-16 :D
w jaki sposób ia mają zmniejszyć przyrosty i libido??
Może chodziło mu o to, ze zbijesz do zera to libido umrze, ale ta sztuka to i bez sterydow Ci się uda xd wiedza zaczytana haha
strzelam ze chodzi o dwie kwestie czyli niektore ia zbijaja igf oraz estrogen jest anaboliczny wiec trzeba go trzymac ponad norme dla lepszych przyrostow co w ujecium rocznym przy budowaniu miesnia jest kompletnie niewpolmierne do efektow ubocznych podwyzszonego estro, to samo z igd
Leci hgh tak więc małe zabijanie igf mnie nie tyczy
1. Nie wiem czy podawanie przykładu profesjonalnego kulturysty który pewnie dwa razy w roku jedzie zestaw 80mg metki ed + Anapolon przez 2 miesiące jest najlepszym przykładem. Przy jego trybie życie wątroba inna być nie mogła.
2. Myślę też że czasy gdy nikt się nie badał w Polsce dawno minęły. Może w latach 2000-2010 jeszcze tak było...ale dziś to każdy sobie wszystko bada raczej.
Ktoś czyta jescze te Arty?
Jak co ciekawsze, czy tematyka mnie interesuje to tak.
Nigdy nie czytałem
Ostatnio przeczytałem parę i powiedz cię mi kto pozwala na publikację pewnych art to przecież jakaś paranoja jest tak jak między innymi art o Koksiarskie brednie, czyli współczesne mity na temat dopingu
Czytaj więcej na https://www.sfd.pl/art/Zdrowie/Koksiarskie_brednie%2C_czyli_wsp%C3%B3%C5%82czesne_mity_na_temat_dopingu-a4256.html
I widać choroba się rozwija
Już nie wspomnę o tym jak ktoś miał coś mądrego do powiedzenia to mu bana dano ludzie cyrk!!!