Wstępne analizy sugerują, że nadwaga i otyłość wpływają na większe ryzyko zakażenia koronawirusem i cięższy przebieg choroby. U osób otyłych nieustannie mamy do czynienia z przewlekle toczącym się stanem zapalnym w organizmie, co przekłada się na obniżenie sprawności funkcjonowania układu odpornościowego.
Osoby otyłe, u których wskaźnik masy ciała BMI przekracza 40, zostały wymienione w grupie osób o najwyższym poziomie ryzyka zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. Osoby takie zostały zaklasyfikowanie w grupie osób o upośledzonej odporności. Dlaczego?
Otyłość a odpowiedź immunologiczna ( odporność)
Badania pokazują wyraźnie, że otyłość zaburza funkcję odpornościową organizmu, zmieniając liczbę leukocytów, a także komórkowe odpowiedzi immunologiczne. Zdaniem naukowców, otyłość może osłabiać system immunologiczny organizmu i zmniejszać jego zdolność do zwalczania infekcji. Badania wskazują na związek między otyłością a zwiększonym ryzykiem infekcji bakteryjnych i wirusowych.
Nadwaga i otyłość może również zwiększać ryzyko wielu innych problemów zdrowotnych, w tym cukrzycy, chorób serca i niektórych nowotworów.
Australijscy naukowcy odkryli, że dla osób otyłych zrzucenie zaledwie 10 funtów (około 4,5 kg) może poprawić funkcjonowanie układu odpornościowego.
Sposób odżywiania a funkcjonowanie układu odpornościowego
Dieta bogata w cukier i tłuszcz, a także spożywanie zbyt dużej ilości kalorii sprawiają, że jesteśmy bardziej podatni na infekcje. Wynika to z faktu, że dochodzi do nadmiernego wzrostu poziomu cukru we krwi, co może powodować uszkodzenia oksydacyjne. Uszkodzenie oksydacyjne to nadprodukcja reaktywnych form tlenu, w porównaniu ze zdolnością organizmu do detoksykacji komórek. Tego rodzaju uszkodzenia spowodowane przez tlen, zwiększają ryzyko infekcji.
Dieta zbyt uboga w białko zwiększa natomiast ryzyko niedożywienia białkowo-energetycznego, co również wiąże się ze znacznymi zaburzeniami odporności. Powszechnie uważa się, że niedobory lub niedożywienie nie mogą wystąpić u osoby dotkniętej otyłością, jednak niedobory i niedożywienie występują z powodu stosowania niewłaściwej diety. Dlatego też warto pamiętać, że niedobory mogą wystąpić u każdego, kto źle się odżywia, bez względu na jego wagę.
Co za tym idzie, na ryzyko zakażenia koronawirusem (i każdym innym wirusem czy bakterią) narażone są nie tylko osoby otyłe, ale również te, które odżywiają się w sposób niewłaściwy – bazują na słodyczach, fast foodach i produktach przetworzonych.
Otyłość a koronawirus – świeży raport z Wielkiej Brytanii
Naukowcy z Wielkiej Brytanii przeanalizowali 194 przypadki osób z potwierdzonym zakażeniem koronawirusem. Osoby te były hospitalizowane na intensywnej terapii. Z zebranych danych wynika, że ponad 60% przebadanych pacjentów miała nadwagę lub otyłość. Oznacza to, że aż 7/10 pacjentów, przyjętych w Wielkiej Brytanii na intensywną terapię z zakażeniem COVID-19, było otyłych lub miało nadwagę. Lekarze zwrócili również uwagę na fakt, że wiele osób z nadwagą i otyłością ma problemy z prawidłowym oddychaniem. Osoby te rzadziej podejmują też aktywność fizyczną. Być może stanowi to częściowe wytłumaczenie faktu, że płuca osób otyłych są szybciej niszczone, niż ma to miejsce w przypadku osób o prawidłowej masie ciała.
Niepokojące powiązanie otyłości z ryzykiem zakażenia koronawirusem
Powiązanie nadwagi i otyłości ze zwiększonym ryzykiem zakażenia koronawirusem jest niepokojące. Otyłość występuje bowiem już u 25,2 proc. Polaków. Jeszcze więcej Polaków ma nadwagę: aż 68 proc. mężczyzn i 53 proc. kobiet. W Polsce wyjątkowo szybko przybywa osób z nadwagą i otyłością, szczególnie wśród nastolatków. Według prognoz, w 2025 roku otyłych będzie w naszym kraju 30 proc. mężczyzn i 26 proc. kobiet.
60 proc. światowej populacji nie jest wystarczająco aktywna, a technologia ułatwia wykonywanie wielu zadań bez konieczności opuszczania fotela. Połączenie łatwego dostępu do żywności o wysokiej zawartości kalorii i zbyt niskiej aktywności fizycznej jest złym połączeniem, jeśli chodzi o zdrowie i kontrolę wagi.
Jak pokazują wydarzenia ostatnich dni, nasze codzienne nawyki i utrzymanie prawidłowej masy ciała mogą mieć dużo większe znaczenie, niż mogłoby nam się wydawać.
Może do niektórych dotrze, że brzuszek i boczki to nie tylko zaburzenie estetyki. To jednak coś bardziej niepokojącego i niekorzystnego. Ptaszek lubi mieć daszek, koronawirus także lubi ten daszek.
Ale jak to grube morsy na insta wręcz zachęcają aby lubić swoje kilogramy, aktualny wirus faktycznie lubi dużą nadwagę i cukrzycę.
zwał też z "sympatyzuje" z tą grupą, może przy tej przykrej okazji ludzie zrozumieją co sobie robią
Udary, zawały, choroby krążenia, astma, cukrzyca, nowotwory, choroby alergiczne, autoagresywne (gdzie jest wysoki poziom stanu zapalnego)...
Wszystkie schorzenia wynikające ze złej diety, braku ruchu i dodałabym - palenia, picia itp. - predysponują do śmierci lub ciężkiej postaci koronawirusa.
Właśnie dziś rozmawiałam ze (zdrowo się odżywiającym) znajomym, na temat tego, jak koronawirus uwydatnił nagle powagę takich spraw, jak dieta i zdrowy tryb życia...
Nagle miliony ludzi w każdym kraju są w grupach ryzyka... Nie ze względu na wiek, tylko na lekkie podejście do tych spraw.
Latami się zaniedbywali, a teraz wystarczy przeziębieniowa infekcja, jak iskra zapalna do podpalenia materiału wybuchowego i w kilka dni ci ludzie tracą życie.
I niestety wątpię, by ludzie zaczęli myśleć, może jednostki. Łatwiej się łudzić cudownymi lekami i przymusowymi szczepionkami...
Otylosc b. często idzie w parze z nadciśnieniem i chorobami serca. Wykazano, ze w wyniku dzialania niektórych leków na nadcisnienie (bardzo czesto stosowane: inhibitory konwertazy angiotensyny) wirus łatwiej wnika do komorek i przez to jest ciezszy przebieg choroby Covid19. Jestem zatem sceptyczna co do tego rozumowania.
Tzn.? Moim zdaniem te choroby same w sobie predysponują do problemów, a LEKI na te choroby, ze swoimi skutkami ubocznymi - generalnie tylko dodatkowo zwiększają ryzyko...
Przy infekcjach przebiegających z długotrwałą i wysoką gorączką, wszelkie niesprawności serca czy układu krążenia mogą być zabójcze, bo one wówczas b.intensywnie pracują.
Jeśli więc komuś nie chce się wejść po schodach, ma sporą nadwagę i jego układ krążenia jest kompletnie niewytrenowany - to kiedy zostanie nagle poddany wysiłkowi, jakby miał przebiec maraton - nie ma najmniejszych szans... Coś nie wytrzymuje. Dodajmy, że przy "zawalonych" płucach ten wysiłek znacznie rośnie, to tak jakby maratończyk biegał z butlą tlenową z prawie zakręconym zaworem.
Do przebycia choroby infekcyjnej jest po prostu potrzebna wystarczająco dobra kondycja, a wielu ludzi o nią obecnie nie dba.
Albo np. astma, która też jest chorobą towarzyszącą złej diecie i/lub otyłości.
Oskrzela się kurczą , dostawa tlenu (i tak ograniczona z powodu zawalonych płuc) - jeszcze bardziej maleje...
Dramat. Nie potrzeba skutków ubocznych lekarstw, żeby człowiek zmarł z wycieńczenia.
Zabijają same skutki złej diety i/lub otyłości , tzn. niesprawne, nadreaktywne płuca, niesprawny układ krążenia.