Naukowcy chcieli ustalić, jakie jest powiązanie między codzienną liczbą kroków a zapadalnością i śmiertelnością z powodu raka i chorób układu krążenia oraz śmierci z innych powodów. Dodatkowo chcieli ustalić, czy intensywność marszu ma znaczenie?
Wieloletnia obserwacja seniorów
Zebrano dane dotyczące ponad 78 tysięcy osób w wieku 61 lat. Wykorzystano dane z UK Biobank za lata 2013-2015, obejmowały one osoby dorosłe w wieku od 40 do 79 lat mieszkające w Anglii, Szkocji i Walii. Obserwacje trwały wiele lat.
Badana populacja liczyła 78500 osób, w tym ponad 43 tysiące kobiet. Zastosowano akcelerometr Axivity AX3. Podczas obserwacji 1325 uczestników zmarło na raka, a 664 osoby z powodu chorób sercowo-naczyniowych. Całkowita liczba zgonów 2179. W okresie obserwacji wystąpiło 10245 incydentów sercowo-naczyniowych i pojawiło się 2813 przypadków raka.
Wyniki
Większa liczba kroków dziennie (do około 10000 kroków) wiązała się ze spadkiem ryzyka śmierci oraz zmniejszeniem zachorowalności na raka i choroby sercowo-naczyniowe (CVD).
Większa ilość kroków na minutę wiązała się z poprawą rokowania, czyli wyższa intensywność bardziej sprzyjała zdrowiu.
Wyniki cytowanego eksperymentu sugerują, że kumulacja większej liczby kroków dziennie (do około 10 000) może wiązać się z niższym ryzykiem zgonu z wszystkich przyczyn, a także rozpatrując osobno z powodu raka i chorób sercowo-naczyniowych. Wyższa intensywność marszu (większa ilość kroków na minutę) może zapewnić dodatkowe korzyści zdrowotne.
Referencje:
- Borja del Pozo Cruz i in. Prospective Associations of Daily Step Counts and Intensity With Cancer and Cardiovascular Disease Incidence and Mortality and All-Cause Mortality
- https://jamanetwork.com/journals/jamainternalmedicine/fullarticle/2796058?guestAccessKey=34609501-5bbc-400b-84b6-6e257cf084a1&utm_source=silverchair&utm_medium=email&utm_campaign=article_alert-jamainternalmedicine&utm_content=etoc&utm_term=110722
Angielscy seniorzy (a tym bardziej z rejonów Szkocji i Walii), potrafią zrobić wrażenie, bo nawet w okropną pogodę biorą pieska i skoro świt robią sobie przechadzkę po lesie albo nad morzem (w ciągu dnia i wieczorem oczywiście też jest ich pełno). Pani 80-90 lat zasuwająca w sztormiaku czy pan w tym samym wieku na rowerze (w nieco lepszą pogodę) to jest normalny widok... Przy małym deszczu nawet bez parasola, bo są do takiej pogody przyzwyczajeni.
Myślę, że to ważne dla końcowego efektu, że oni wybierają takie miejsca z najświeższym, najmniej zanieczyszczonym powietrzem.
Z reguły są to bardzo szczupli ludzie.
Dla mnie pewien ideał i antyteza seniorów, których życie i życie towarzyskie skupia się wokół poczekalni u lekarza.
Odnośnie samej intensywności, to myślę, że święta racja - można "nadreptać" te 10 000 kręcąc się po domu i spokojnymi spacerami, ale tylko szybki chód na dłuższym dystansie (szczególnie z jakimś obciążeniem) zmusza serce i płuca do intensywniejszej pracy i układ krążenia do dobrego natlenienia organizmu.