Świecowanie uszu, znane również jako "ear candling", to praktyka, która zyskuje na popularności w kontekście domniemanego działania prozdrowotnego, które ma wpływać m.in. na poprawę pracy zatok. Wykonaniem zabiegu zajmują się głównie osoby powiązane z terapiami naturalnymi, ale i salony beauty czy kosmetolodzy. Ostatnio zauważyłem również konchowanie (świecowanie uszu) w ofercie u znajomych fizjoterapeutów, dlatego postanowiłem zbadać zagadnienie.
Czym jest zabieg świecowania uszu?
Świecowanie uszu to praktyka polegająca na umieszczeniu świecy wykonanej z tkaniny (lnu lub bawełny) pokrytej np. woskiem pszczelim w kanale słuchowym i zapaleniu jej drugiego końca. Tego typu rytuał zaczerpnięto m.in. z medycyny naturalnej Chin, Grecji czy Egiptu. Świeca, która umieszczana jest w uchu, ma za zadanie oczyścić przewód słuchowy z zalegającej woskowiny i być czynnikiem bakteriobójczym. Mechanizm działania ma polegać na wytworzeniu się podciśnienia, jak i zwiększenia temperatury w kanale słuchowym, co ułatwia usunięcie zalegającej woskowiny.
Oprócz działania typowo higienicznego metoda ma za zadanie przynosić również ulgę w różnych schorzeniach. Przedstawiciele medycyny ludowej wskazują tutaj na pozytywne aspekty świecowania w przypadku wszelkiego rodzaju przewlekłych przeziębień, bólach migrenowych, zawrotach głowy, a nawet mają za zadanie przywrócić witalność organizmu.
Jak przebiega zabieg?
Sam zabieg świecowania uszu jest dość przyjemny, pod warunkiem, że osoba wykonująca go wie, co robi i nie podpali nam np. włosów. Pacjent kładzie się na boku w wygodnej pozycji z ustabilizowaną głową. Twarz i głowa z włosami zazwyczaj jest przykrywana osłoną, aby uniknąć ewentualnego poparzenia. Umieszczenie świecy poprzedza lekki masaż małżowiny usznej, w celu pobudzenia krążenia i rozluźnienia pacjenta. Kolejnym krokiem jest umieszczenie w uchu zapalonej świecy, która utrzymywana jest na głębokości około 1 cm. Zabieg trwa do momentu, gdy świeca wypali się w wyznaczonym zakresie.
Przeciwwskazania do zabiegu konchowania uszu
Zanim jednak damy się namówić, na odpalenie świecy w naszym uchu, musimy mieć na uwadze przeciwwskazania, które obejmują:
- Infekcje ucha
- Problemy z błoną bębenka - jej pęknięcie
- Stosowanie implantów i aparatów słuchowych
Czy zabieg świecowania uszu ma podstawy naukowe?
Przegląd badań
Zabieg świecowania uszu był przedmiotem wielu badań naukowych, a wnioski są następujące:
W Badaniu pierwszym [1] przeanalizowano przypadek osoby poddanej świecowaniu uszu i stwierdzono, że świece nie mają działania leczniczego. Nie potwierdzono ich działania w żadnym opisanym wyżej kontekście a autorzy badania odradzają stosowanie tej formy zabiegu.
Badanie numer dwa [2] sugeruje, że nie tylko świecowanie uszu nie przynosi efektu, to dodatkowo może być potencjalnie szkodliwe ze względu na możliwość osadzenia się woskowiny ze świecy w uchu.
Trzecia publikacja naukowa [3] potwierdza drugą, wskazując, że temperatura wytwarzana przez świece jest zbyt niska, aby mogła "wytopić" wosk z ucha. Co więcej, osoby badane miały ślady zanieczyszczenia w postaci resztek tkaniny i wosku ze świecy w uszach.
Kolejny case [4] również przestrzega przed metodą świecowania uszu i nie potwierdza działania świec do uszu.
Przekopałem pół Internetu i nie znalazłem punktu zaczepienia, stricte naukowego, który by rzucał cień nadziei, że świece do uszu mogą być sposobem na poprawę słuchu czy jakości życia. w 2010 roku FDA (Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków) wydała ostrzeżenie przed świecowaniem uszu [5].
Werdykt - świece nadają się do kosza, ale nie tego zakupowego...
Czy wiara czyni cuda?
Niestety poza wierzeniami naturoterapeutów w sens wykonywania zabiegu świecowania uszu nie ma podstaw naukowych, które potwierdzają wykorzystywanie metody w leczeniu jakichkolwiek schorzeń uszu, zatok, czy poprawie witalności. Niestety wątpliwe jest również ich działanie typowo higieniczne, które ma na celu oczyścić zalegającą woskowinę. Jak wskazywały analizy przypadków, zamiast pozbyć się woskowiny, pacjenci w uchu mieli pozostawione resztki związane z jej wypalaniem świecy, co dodatkowo zanieczyszczało kanał ucha.
O czym należy pamiętać?
Jeżeli masz problemy ze słuchem, podejrzewasz zatkane kanały uszne ze względu na zalegającą w nich woskowinę, udaj się do specjalisty i skorzystaj z profesjonalnego zabiegu czyszczenia uszu. Laryngolog będzie miał możliwość szerszej diagnozy, oceny drożności m.in. zatok i zaleci profesjonalne preparaty do czyszczenia uszu np. w formie sprayu do ucha.
Źródła:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2231549/
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/8849790/
https://www.webmd.com/cold-and-flu/ear-infection/what-is-ear-candling
https://www.tandfonline.com/doi/full/10.3109/13814780903260756
https://www.medicalnewstoday.com/articles/323685#is-it-safe
https://www.cambridge.org/core/journals/journal-of-laryngology-and-otology/article/abs/ear-candles-a-triumph-of-ignorance-over-science/CECFD65315BB519D8F4AD491FC2CDDDA
Panie nieprawda, znajomy naturoterapeuta pan roman wi lepiej. No i na kanale trucie na surowo mówili... szydera jakby ktoś nie skumał.
w sumie podrzuciles mi kolejny pomysl na art.... "opalanie odbytu" które swego czasu było modne w necie %-)
Jak to Ferdek mawia wierzył chłop w gusła
Czyli wniosek, że na fizjoterapeutów też trzeba uważać, bo kasa za jakieś wątpliwe co do skuteczności rzeczy, kusi.
Swoją drogą, to nie można się dziwić, że dawni ludzie pewne wyobrażenia na temat działania organizmu wyrobili sobie prawidłowe, a pewne nie, nie mając w zanadrzu specjalnego sprzętu i sztabu wyszkolonych ludzi.
To raczej w dzisiejszych czasach robi się z naturoterapii narzędzie do wyciskania ciemnoty ludziom i szybkiego zarabiania pieniędzy.
Jeden z moich przodków zajmował się zielarstwem w latach przed i po wojnie i od dziadka wiem, że ludzie wtedy potrafili leczyć astmę czy cukrzycę... Więc współcześni ludzie powinni się raczej wstydzić, że nie umieli zrobić użytku z takiej wiedzy i dają się oszukiwać producentom farmaceutyków.
od dawien dawna wiadomo, ze - lepiej leczyc niz wyleczyc :-)
Wielu ludzi niestety nadal nie przyjmuje tego do wiadomości... I w sumie wszyscy przez to tracą, bo pieniądze ze składek zdrowotnych zasilają nieskuteczne leczenie i stojących za nim, złodziei.
Ostatnio trafiłam na ciekawą rozmowę, gdzie ludzie się dzielili wrażeniami z kontaktu z lekarzami: "nie wie, co to jest homeostaza", "autofagia skojarzyła jej się z autem"(!); "nie kierują sami do dietetyków klinicznych, bo 'leczą wg procedur' ".
Czyli ich unikanie kierowania ludzi w stronę skutecznych metod, zmiany stylu życia, jest coraz bardziej jaskrawe.
Fizjoterapeutów też nie cierpią...
Dobrze , że przynajmniej część ludzi się budzi widząc coś takiego :).